Po raz pierwszy odczuliśmy kto rządzi naszymi umysłami. Sześciotygodniowe bombardowanie społeczeństwa propagandą klęski odniosło piorunujący skutek. Młody elektorat bez zmrużenia oka przyjął, podsunięty umiejętnie, horrorystyczny ogląd wydarzeń ostatnich dwóch lat kierowania sprawami państwa przez moherowy PiS.
Młode wilczki zaborczo zachłanne na serialowy sukces gotowe były zamknąć babcię, a nie tylko jej dowód osobisty, w szafie, na czas wyborów, byle nie zaprzepaścić szansy na tzw. irlandzki sukces, europejski awans czy choćby dokopanie Jarosławowi Kaczyńskiemu za jego... ideowość. Idea walki o zdrowe instytucje państwowe pozbawione korupcyjnych sitw, została ukazana jako paranoja niezrównoważonego awanturnika politycznego, rwącego się do zastapienia demokracji reżimem podobnym do bolszewizmu, czy faszyzmu. Brakowało tylko określeń zapluty karzeł reakcji. Być może zwycięzcy, odurzeni triumfem, jeszcze nie rozumieją jakże nisko upadli, może liczą że wspięli się na Olimp, gdy tymczasem, dostali się na szczyt obłudy i póki pijani sukcesem, nie zrozumieja, że te same wilczki, którymi się posłużyli szybko upomną się o swoje. Co wtedy wytoczą panowie łże dziennikarze, grabarze polskich nadziei. Jakie zasady wskażą na opluwanie. Niech im! Wy dziś opluwani macie mój szacunek. |