Strona główna - najnowsze. | Archiwalne. | Dodaj wiadomość. | Działy.
wyszukiwarka:
mapa

Plan Bemowa i okolic

Tramwaje i Autobusy
Warto przeczytać
Rugi warszawskie
Atak na emerytury
Wrak Rzeczpospolitej
Lech Kaczyński
Wywiad z byłym burmistrzem Bemowa Wł. Całką
Konkurs IRB 2008
Regulamin
II tura - finał
Cywilizacja..."
Cztery"
Gębon III ..."
Lubeka"
Sekunda"
Wielki Piątek"
Wirtualne dusze"
Cywilizacja ciągłego przyśpieszenia
Słowo padło. I zaraz uniósł je wiatr. Skąd nagle tyle pytań się wzięło, dlaczego w sitowiu zalęgło się mrowie wątpiącego pokrzewia
Słowo leciało dalej gnane niewiadomym przeznaczeniem.
Przekazywano je z ust do ust i z pokolenia na pokolenie. W każdej wiosce i mieście żył przynajmniej jeden jego strażnik, ale czynił to bezwiednie. Kiedy umierał, słowo szukało kolejnego wcielenia.
I tylko nadąsane gospodynie biadoliły czasem przy studniach, na widok kogoś takiego: durny, sam nie wie, co mówi! Bo tak naprawdę nie wiedział.
Słowa nie dało się jakoś namierzyć, czy zatrudnić do konkretnej idei.
Tylko nieliczni zdawali sobie sprawę z tego, że wypowiedziane odpowiednią ilość razy, we właściwym miejscu i czasie, przez wybrane do tego osoby, może przynieść totalne zniszczenie bądź wieczny dobrobyt. Istniał podobno sposób na jego śledzenie, na typowanie miejsca, gdzie akurat może się ono w danej chwili znajdować. Z upływem czasu stawało się to jednak coraz bardziej skomplikowane. Raz, że liczba ludzi zaczęła rosnąćw zastraszającym tempie, a dwa, że ludzie ci, między jedną rzezią a drugą, potrafili jeszcze produkować coraz to nowe środki przekazu. Zrobił się jeden wielki szum i słowu nie było już tak łatwo dotrzeć do swego odbiorcy.
Zamknięci w kosmicznej kapsule przemierzamy przestrzeń i czas. W skali wszechświata jesteśmy tylko drobnym ziarenkiem zatopionym w bursztynowej kropli wieczności. Tak naprawdę ciężko nam zawyrokować czy to, co robimy, ma jakiś sens i niesie jakiekolwiek przesłanie dla przyszłych pokoleń, cywilizacji?
Być może ktoś stojąc u schyłku trzeciego tysiąclecia będzie się z nas, jego pionierów, straszliwie śmiał, a być może ktoś inny gorzko zapłacze.
Zderzamy się na co dzień w autobusach i metrze, do konfrontacji doprowadzane są… też cząstki elementarne w. Taki akcelerator mógłby się również dobrze przysłużyć w dziele studzenia co bardziej zapalczywych umysłów osobników odpowiedzialnych za losy naszego gatunku.
Wyobraźmy sobie, że oto bierzemy dwóch zwaśnionych polityków albo wizjonerów opętanych jakąś śmiercionośną ideą, pakujemy ich do takiej wielkiej machiny, rozpędzamy do prędkości zbliżonej do tej z jaką mknie światło, doprowadzamy do ich mityngu. Pozostaje nikły cień nadziei, że takie doświadczenie skłoniłoby ich do rewizji prezentowanych poglądów i zajmowanych stanowisk. W przeciwnym razie, przy okazji nastepnego zderzenia, nie dałbym im już na głowy kasków ochronnych.
Wydaje się, że obecne tysiaclecie będzie cywilizacją ciągłego przyspieszenia. Ten bieg rozpoczął sie z chwilą, gdy ludziom przestały wystarczać gołębie pocztowe do komunikacji i żaglowce do pokonywania wielkich odległości. Na Marsa nie doleci żaden ptak i nie dopłynie żaden okret. Ludzkie apetyty sięgają jeszcze dalej. Nie mamy jednak pewnosci, czy to aby przypadkiem nie nasza planeta nie znajduje się od jakiegos czasu w "menu" jakiegoś kosmicznego imperium.
Wszyscy tak bardzo chcą odpowiedzi na pytanie czy nie jesteśmy wyjątkiem od reguły braku źycia we wszechświecie, że nie zauważają problemów egzystencji toczącej sie za oknem, na ulicy.
Gdzie szukać tabu, skoro wydaje się, że wszystko już opisano, nazwano i skatalogowano.
Wielkie teleskopy astronomów systematycznie przeczesują… niebo w poszukiwaniu Bóg wie czego. A może to właśnie o Boga chodziło. Szukano go najpierw pod mikroskopem i okazało się, że każda cząstka materii składa się z jeszcze mniejszych elementów, aż w taki sposób dotarto do granicy atomu, a może i dalej, znaczy głębiej.
Jeżeli mamy się otwierać, powstaje pytanie, na kogo? Na obcych, skoro potrafimy nawet zamykać się sami na siebie?
Brak granic kojarzy się z tolerancją i akceptacją, ale życie bez barier pociąga za sobą także niebezpieczeństwo totalnego zrelatywizowania tego życia. Proces kulturowej osmozy trwa już nieprzerwanie od wielu dziesięcioleci. Nie mogły go zatrzymać wielkie wojny, zamachy i katastrofy. Celowe ustawianie przeszkód na jej drodze prowadzi do wytworzenia się podziemnych nurtów, płynących obok tych oficjalnie zauważanych.
Należy żywić całkiem uzasadnione obawy co do tego, że z upływem czasu, tabu stanie się to, co raczej powinno zbliżać człowieka do wyśrubowanego przez naszych przodków ideału.
Być może podstawowy problem sprowadza się do tego, że wiele osób potrafi manifestować swą otwartość, ale z wzięciem za nią odpowiedzialności jest już o wiele gorzej.

© 2004-2017 IRB. made in Poland.
0.012 |